Czasami jednak dane nam jest doznać nieco innej, mniej korzystnej dla nas miłości. Niszczącej i osaczającej, pełnej smutku i napięcia, kontrolującej i zaborczej. Choć w początkowej fazie zwykle bardzo trudno ją dostrzec, szczególnie w sytuacji, w której dotyczy nas samych. Ciężko wyczuć ten moment, być na tyle świadomym, żeby powiedzieć w porę STOP.
Zwykle na pierwsze niepokojące symptomy jesteśmy całkiem ślepi. Nie oznacza to jednak, że kompletnie ich nie dostrzegamy, tylko że nie bierzemy ich na poważnie. Powodują tylko chwilowe zaniepokojenie, lecz po chwili wyjaśnień myślimy – z pewnością nie o to chodziło. Odczuwamy dysonans poznawczy i dążymy do jak najszybszego zredukowania go. Trudno jest dostrzec czy zdać sobie sprawę z tego, że intencje naszej drugiej połówki mogą być złe, więc zakładamy, że tylko nam się coś wydaje i tym samym wpadamy jak śliwka w kompot. Ładunek emocjonalny odczuwanych co jakiś czas sprzecznych emocji jest bardzo silny. Często waży tak wiele, że przez lata nie chcemy spojrzeć prawdzie w oczy. Początkowo dlatego, że oczekujemy przypadku, pomyłki. Chwile pomiędzy są jak narkotyk, który żywi nas wiarą, że będzie już tylko lepiej. Później zaś, uświadamiamy sobie, że ten chaos trwał tak długo, że chyba braknie sił na ostateczną walkę o SIEBIE.
Warto odnieść się do naszej pierwszej relacji, w której uczyliśmy się tego czym jest miłość, czułość, bliskość czy poczucie bezpieczeństwa. Naszej pierwszej relacji z obiektem znaczącym. Pierwsze doświadczenia związane z tworzeniem relacji z naszymi opiekunami w sposób znaczący wpływają na późniejsze umiejętności budowania więzi z innymi ludźmi. Obrazuje to teoria przywiązania Johna Bowlby’ego, w której zostały wyróżnione trzy style przywiązania: bezpieczny, lękowo-ambiwalentny oraz unikający.
Charakteryzuje stabilność, funkcjonuje jako zdrowy styl przywiązania. Charakterystyczny dla osób, którym zapewniono w dzieciństwie poczucie bezpieczeństwa, wsparcia, zainteresowania oraz miłości. W dojrzałej relacji takie osoby nie mają problemu z nawiązywaniem relacji oraz czerpią satysfakcję z bliskości, są również przekonane, że ich partner jest godny zaufania. Charakteryzuje ich gotowość do wzajemnego wspierania się w związku. Tworzą stabilne relacje, które są nasycone pozytywnymi emocjami.
Ten rodzaj przywiązania z kolei charakteryzuje brak występowania poczucia bezpieczeństwa oraz zaufania do opiekuna. Dziecko nie wierzy w to, że gdy opiekun będzie najbardziej potrzebny zjawi się w porę z pomocą. Charakterystyczny dla tego stylu jest również paniczny strach dziecka przed rozstaniem z opiekunem. W dojrzałej relacji u danej osoby pojawia się ciągły niepokój o trwałość związku. Dana osoba obawia się panicznie straty, dlatego też ciągle jest przy swojej drugiej połówce.
Osoby przejawiające przywiązanie unikowe w dzieciństwie nie otrzymały poczucia bliskości czy miłości, próby podejmowania przez dziecko takich działań mogły być również karane. W takiej relacji brakowało również uwagi poświęconej dziecku. W dorosłym życiu taka osoba nie czuje potrzeby nawiązywania bliskich relacji, przejawia niechęć związaną z angażowaniem się w związek. Nie odczuwa również zadowolenia z relacji z partnerem, ponieważ nie obdarza go pełnym zaufaniem.
Każdy z nas pochodzi z różnych rodzin, z zupełnie innych środowisk. Niestety to nie my wybieramy swoje pierwsze relacje, których doświadczamy, na których się uczymy i które kształtują nas w późniejszych relacjach. Nikt z nas ostatecznie nie jest przegranym. Każdy ma szansę na poukładanie tych trudnych doświadczeń obarczonych ciężkim ładunkiem emocjonalnym. Miejmy odwagę prosić o pomoc i po nią sięgać.
Miejmy siłę by walczyć o siebie! Uwolnijmy się od poczucia winy związanego z doświadczeniem toksycznej relacji. Postrzegajmy ją jako wzbogacenie o nowe doświadczenie nie jako własną porażkę. Nie da się pływać bez wchodzenia do wody – nie każdy skok będzie idealny, lecz nie bójmy się dalej próbować i doświadczać. Wyciągajmy wnioski i gdy trzeba dłoń po pomoc! Spełniajmy swoje marzenia i podążajmy za głosem serca. A błysk w oku pojawi się sam!
Bibliografia: