Bradshaw (1998) pisał, że dysfunkcjonalna rodzina zaczyna się od związku dysfunkcjonalnych osób. W swojej książce „Zrozumieć rodzinę” pisze o tym, że osoba, która funkcjonuje na jakimś poziomie nieprawidłowo, niemal w każdym przypadku zwiąże się z osobą działającą na tym samym lub głębszym poziomie dysfunkcji. To prowadzi do zaburzonej relacji w związku, z którego rodzi się dziecko. W ten sposób powstaje rodzina, w której siłą rzeczy nie może panować harmonia.
Wielu autorów, w tym psychoterapeutka i pedagożka Mira Prajsner (2002) wskazuje, że powstanie „toksycznej rodziny” jest zazwyczaj konsekwencją wielopokoleniowego procesu. Dysfunkcjonalny rodzic sam wywodzi się z domu, w którym panowały „toksyczne” relacje i zachowania. Jeśli nie podda się terapii lub nie otrzyma innego rodzaju pomocy, prawdopodobnie powieli wzorzec postępowania swoich bliskich we własnym związku romantycznym i w późniejszej relacji z synem lub córką. W ten sposób tworzy się błędne koło dysfunkcji.
Warto jednak pamiętać, że na najbliższą rodzinę nie zawsze składają się matka i ojciec. Dysfunkcjonalną rodziną mogą być na przykład córka i matka, która wychowuje ją sama, odkąd umarł jej partner i ojciec dziecka. Doświadczenie żałoby i niedostateczne wsparcie od pozostałych krewnych może spowodować, że u kobiety rozwinie się depresja, wskutek której nie będzie ona właściwie odpowiadać na potrzeby swojej córki.
Tym, co jeszcze trzeba mieć na uwadze, jest fakt, że „trzonem” dla dysfunkcyjnej rodziny nie zawsze jest rodzic zmagający się z własnymi trudnościami. Dysfunkcja może się również pojawić w rodzinach, które dotknie jakiś dramat lub trudna sytuacja – na przykład nagłe zubożenie, ciężka choroba lub śmierć jednego z dzieci. Takie sytuacje szczególnie sprzyjają tzw. parentyfikacji, o której szerzej piszę poniżej.
O problemie toksycznych rodzin coraz więcej się mówi, zwłaszcza w Internecie. To sprawia, że rośnie też liczba dorosłych, którzy zdają sobie sprawę, że ich własna nie funkcjonowała właściwie. Jeśli czytasz ten artykuł, to być może jesteś jednym_ą z nich.
Poniżej możesz przeczytać o najczęstszych cechach rodzin dysfunkcjonalnych. Jeżeli jednak żaden z tych opisów nie brzmi znajomo, to oczywiście nie oznacza to, że na pewno nie pochodzisz z „toksycznej” rodziny i nie masz powodu do poczucia krzywdy. Jeśli czujesz, że Twoja przeszłość ma na Ciebie negatywny wpływ – jest to temat, który zawsze warto przepracować z psychologiem_żką lub psychoterapeutą_ką.
Toksyczna pedagogika to pojęcie używane mniej więcej od połowy lat. 90. Tak określa się stosowane przez wielu rodziców „metody wychowawcze”, które spełniają jednocześnie kryteria przemocy fizycznej i/lub psychicznej (Komorowska-Pudło, 2013).
Przykładem toksycznej pedagogiki mogą być zachowania rodziców określane niegdyś jako „zimny chów” lub „zdrowa dyscyplina”. Mogą być to między innymi:
Przyczyną takich zachowań jest niezdawanie sobie sprawy, że są one krzywdzące, i/lub doświadczenie takich samych działań ze strony własnych rodziców. Ich konsekwencje są porównywalne do innych form przemocy. Dzieci, które doświadczyły toksycznej pedagogiki, mogą się później zmagać z brakiem pewności siebie oraz z zaburzeniami zdrowia fizycznego i psychicznego.
Virginia Satir (za: Komorowska-Pudło, 2013) wyróżniła pięć filarów wolności. Są to prawa do:
Jednym słowem – chodzi o to, że dziecko, tak jak każdy człowiek, ma prawo do posiadania własnych myśli, emocji, spostrzeżeń i marzeń. Co do zasady powinny być one akceptowane przez otoczenie. W toksycznej rodzinie często dochodzi natomiast do sytuacji, w której emocje, myśli i spostrzeżenia dziecka są związane z tym, że dookoła niego dzieje się coś złego. To powoduje, że słyszy ono „przesadzasz”, „po prostu wydaje ci się”, „jesteś rozpieszczony_a”. W systemie dysfunkcjonalnym dorośli wypierają problem, bo najczęściej nie są w stanie skonfrontować się z tym, że popełniają błędy, i nie są zdolni do konstruktywnego rozwiązywania problemów. To powoduje, że tłumaczą słowa i zachowania dziecka jego niedojrzałością lub problemami psychicznymi, z którymi oni nie mają nic wspólnego. Nie dają mu przyzwolenia na przeżywanie pełnej gamy uczuć, nie są w stanie ich przyjąć i w razie konieczności ukoić. To z kolei może prowadzić do przeżywania poczucia winy i niedostosowania, które niekiedy utrzymują się całe życie.
Opisane wyżej prawa są prawami każdego człowieka. Istnieje również pięć naturalnych cech typowych dla dziecka, których jego opiekunowie powinni być świadomi. Są to:
Jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed rodzicami, jest zdolność do dawania dziecku opieki i miłości, przy jednoczesnej zdolności do poszanowania jego granic i zrozumienia dla jego niedoskonałości i niedojrzałości. W rodzinie dysfunkcjonalnej to zadanie zazwyczaj pozostaje niezrealizowane. Zamiast tego dochodzi w niej do takich zjawisk, jak:
Konsekwencją oczekiwania od dziecka, że będzie się zachowywało jak dorosły, może być tzw. parentyfikacja. To sytuacja, w której przez całe dzieciństwo (lub przez pewien jego czas) młody człowiek nie otrzymuje należnej mu opieki. Musi natomiast opiekować się na jakimś poziomie swoim rodzicem. Czasem parentyfikacja wynika z czynników niezależnych od rodziców (np. z ich przewlekłej choroby), ale często jest konsekwencją niedojrzałości emocjonalnej opiekuna i/lub nieprawidłowej organizacji jego osobowości. Parentyfikacja, która jest konsekwencją działań rodzica, ma miejsce na przykład wtedy, gdy dziecko regularnie musi słuchać o jego zmartwieniach i pocieszać.
Ceniona psychoterapeutka Katarzyna Schier pisze w swojej książce „Dorosłe Dzieci” (2014), że zjawisko to nie musi mieć negatywnych skutków – o ile otoczenie pokaże młodej osobie, że zdaje sobie sprawę z jej wysiłków i doceni je. Jeżeli nikt nie wesprze dziecka w jakikolwiek sposób (a parentyfikację nie zawsze widać!), wówczas może ona prowadzić do poważnych konsekwencji psychologicznych.
Dzieci, które rodzą się w dysfunkcjonalnej rodzinie, często wyrastają na osoby wrażliwe na potrzeby i niewerbalne sygnały wysyłane przez innych. Jednocześnie same zmagają się z cierpieniem psychicznym. Często doświadczają takich trudności, jak:
Ze względu na to, że osoby wychowujące się w dysfunkcyjnych rodzinach doświadczają szeregu dość podobnych trudności, wielu psychoterapeutów określa ich problem jako syndrom DDD (dorosłych dzieci z rodzin dysfunkcyjnych) lub DDA (dorosłych dzieci z rodzin alkoholowych). Nie są to jednak pojęcia z oficjalnych klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Od wielu lat trwa spór, czy DDA/DDD faktycznie istnieje.
Niezależnie od tego, jakich słów się użyje – pewnym jest, że trudne dzieciństwo może odcisnąć na człowieku piętno. To swego rodzaju trauma, nad którą da się jednak zapanować i zminimalizować jej wpływ na swoje funkcjonowanie. Jedyna ku temu droga wiedzie jednak przez profesjonalną psychoterapię – najlepiej w nurcie psychodynamicznym, schematów lub integracyjnym. To proces, który wymaga czasu, ale pozwala odzyskać poczucie wpływu na własne życie, zrozumieć i zatroszczyć się o siebie.
Bibliografia: